Warunki do jazdy są dobre. Kwitną leśne kwiaty: zawilce i przylaszczki. Choć zieleń nadal nieśmiała. Jakby drzewa jeszcze nie dowierzały, że to już wiosna. W środku lasu można spotkać na drzewach butelki, do których z brzozowych gałązek kapie obficie sok, niczym Duch Puszczy z wężownicy w domowej instalacji. Miejscowi znają to z autopsji. Zawodnicy z Pucharu Polski muszą jeszcze kilka razy przyjechać na Kresowe, aby załapać nasze integracyjne klimaty 😉
Po wiosennym błocie pozostały wspomnienia odciśnięte gdzieniegdzie ciężkim sprzętem do wyrębu lasu. W kilku miejscach są dość głębokie koleiny. Po ostatnich wichurach sporo połamanych gałęzi, które staraliśmy się usuwać z trasy, ale przy odrobinie pecha można złapać w zębatki jakąś gałązkę.
Największym utrudnieniem jest remont na ulicy Białostockiej (DW686). Miał się skończyć, ale będzie wątpliwej wartości urozmaicenie trasy. Ok. 0,5km po starcie, na odcinku około 500m jest zwężenie jezdni. Prosimy o spokojną i bezpieczną jazdę. Potem mamy kilka kilometrów, gdzie jest szeroko i nie będzie problemów z wyprzedzaniem. Obok zwężonej jezdni jest głęboki wykop. Fotografowie zapowiedzieli, że będą czekali tutaj na ciekawe ujęcia. Zróbcie kamerzystom psikusa i pokonajcie ten odcinek szczególnie ostrożnie.
Opis trasy
0km – start na zalewem w Michałowie
0,45km – skręt w ulicę Białostocką
0,6km – zwężenie ulicy na odcinku ok. 0,4km z powodu przebudowy drogi. Zwężenie kończy się tuż przed zjazdem z DW686.
1,3km – skręt w drogę asfaltową do wiosek Pieńki i Kopce. Szeroka droga o bardzo dobrej nawierzchni.
3,3km – zjazd z asfaltu. Po krótkim łączniku wjeżdżamy w szeroki szutr. Po kilkuset metrach pierwszy podjazd, ale niezbyt wymagający
5,2km – skręt w przecinkę na dwa rowery, na początku korzenie, a potem ścieżka się wznosi, oddech przyspiesza i robi się cieplej
6km – ostry skręt w lewo, kolejne półtora kilometra to dość spokojny odcinek, jest gdzie wyprzedzać
7,5km – skręt w węższą przecinkę, po 300m krótki zjazd fajnym singlem
7,9km – „dziki” podjazd, dziki w tym sensie, że zryty przez dziki i właściwie nie ma ścieżki, tylko jedzie się po leśnej ściółce
9km – ostry skręt, a tu piasek i pod górę, czy czołówka także się na chwile zakopie?
9,9km – trochę piasku tym razem na zjeździe
10,4km – drzewko do przeskoczenia. Chyba zostanie jako atrakcja, bo jak zaczniemy piłować bez pozwolenia, to nas aresztują i nie będzie wyścigu. Ostatnio wiatr łamał drzewa jak zapałki, co widać na całej trasie.
12,4km – dzięki temu że jakiś ciągnik zostawił ślady potężnych opon, to podjazd wydaje się dłuższy niż jest w rzeczywistości
13,3km – skręcamy w szutr o nawierzchni lepszej niż wiele asfaltówek
14,2km – tory i znak stop, ale spokojnie, pociągi jeździły tędy za PRLu
14,4km – skręcamy i rozpoczynamy odcinek, który Maraton powtórzy trzykrotnie.
14,7km – z fajnego szutru wjeżdżamy na przecinkę i niewielki podjazd
16km – bardzo zaskakujący skręt w lewo, wjeżdżamy do królestwa myśliwych. Mamy nadzieję, że w tym dniu będą bawić się gdzie indziej.
17km – tendencja raczej w dół, później coraz wyraźniejsza, więc do bufetu dotoczymy się bez problemu
19,5km bufet, ładne miejsce nad jeziorkiem, ławeczka, jak się nie sprawdzi prognoza, to może być przyjemnie i duża pokusa aby zostać na dłużej
20km – rozjazd jest tuż za bufetem. Maraton jedzie prosto na dwie 25km rundy, a Półmaraton skręca w lewo w kierunku mety. Półmaraton z opisem teleportuje się na 69,5km i od kilometrówki odejmuje 50km.
20,2km – trochę w górę dla urozmaicenia, a potem można nie pedałować przez dłuższą chwilę
22km – Świnobród, mostek, a po obu stronach kłody rzucone pod nogi, a właściwie pod koła. Mostek lata świetności ma za sobą, więc w ten sposób ruch na nim został zredukowany do zera. Na środku brak jednej deski, więc trzeba jechać bokiem
23km – górka i kolejne powalone przez wichurę drzewo do przeskoczenia, a potem kawałek jakby wąwoziku, a potem znowu w górę
24km – kolejne dwa kilometry dość spokojne na płaskowyżu
26km – zjazd do pięknej alei lipowej
26,8km – aleja lipowa. W ubiegłym roku tak się zawodnicy zapatrzyli na piękne drzewa, albo tabliczki „pomnik przyrody”, że na prostej drodze powpadali na siebie i złamali dwa obojczyki, w tym jeden litewski
27km – kolejna górka. Piasek na zjeździe, więc trzeba uważać
29km – dość długi podjazd. Gdyby nie liczne ślady po drwalach mógłby być daniem firmowym „Dzikiej Puszczy”. Po chwili w nagrodę chwila szaleństwa na szutrowym zjeździe
30,5km – trochę w górę, trochę w dół
32km – ścianka, a potem nadspodziewanie długi zjazd
34km – kilkuset metrowy podjazd, a po chwili szybka przyjemność
35,3km – powtórka z rozrywki. Tym razem bardziej dzika ścieżka. Przez kolejne edycje MK wyjeździliśmy ścieżkę, kiedyś były tu tylko jagody
35,8km – fajny kawałek zjazdu, a później przez kilkaset metrów już łagodniej, ale nie trzeba pedałować wśród leśnych ostępów
36,6km – w środku lasu odcinek brukowanego podjazdu, na końcu tajny obiekt ogrodzony drutem kolczastym. Nie ma czasu na myślenie, bo po chwili fajny zjazd i szybki szutr.
38,5km – cywilizacja, jeśli na takie miano zasługuje budynek za płotem. Chyba to można powiedzieć. Pod ziemią są zbiorniki paliwa. Czy nadal jest w nich rezerwa strategiczna Układu Warszawskiego, a może paliwo rakietowe?
39km – obok trasy nieużywane tory w głębokim wąwozie.
39,2km – byliśmy już tutaj 25 km wcześniej i powtarzamy odcinek. Dlatego ponownie pojawiają się czerwone strzałki
44,5km – Marcin i spółka z bufetu, a chwilę później znowu rozjazd. Znowu jedziemy prosto na kolejną rundę. Przez następne 25km będziemy mieć deja vu. Są też plusy. Znając trasę można pojechać na maksa zjazdy
69,4km – bufet w Stanku po raz ostatni.
69,5km – skręcamy w lewo kierunku mety
70,4km – przejazd kolejowy i Sokole centralne, po pół kilometrze przy domu ludowym znikamy znowu w lesie
73,5km – mijamy rozległą i malowniczą dolinę rzeki. W locie można przeczytać m.in. o orliku krzykliwym, który tu ponoć mieszka, ale trzeba go omijać szerokim łukiem, więc niektóre atrakcje musicie zwiedzać sami
76km – było szybko, więc czas na urozmaicenie. Zatem zjeżdżamy w głębszy las
77km – podjazd, może niezbyt imponujący, ale na bezrybiu i rak ryb. Chyba ostatnia okazja do poważniejszego ataku
78km – mała niespodzianka
79km – pojawiają się zielone strzałki na żółtym tle. Jechali tędy zawodnicy najkrótszego dystansu Mini
81km – cywilizacja, asfalt!
81,5km – przekraczamy DW686 (prawie na wprost, tzn, w prawo i za 30m w lewo)
82,5km – znowu asfalt, trzeba uważać
83,2km – od razu za mostem zjeżdżamy nad zalew, do mety ok, 700-800m wokół zbiornika
84km – meta
Po wyścigu: masażyści, zumba, koncert z muzyką białoruską, makarony, ciasta, owoce, puchary, medale, koperty, torebki z nagrodami, błyski flaszy, oklaski, autografy, chwila hazardu w czasie losowania nagród, integracja polsko-białorusko-litewska, Duch Puszczy i wiele innych przyjemności.