Na zdjęciu zbiornik Stanek. Nad jeziorkiem będzie zlokalizowany bufet. Zawodnicy Półmaratonu i Maratonu będą tutaj na 20km. Maraton zjawi się ponownie na 45km. Piękne miejsce do odpoczynku. Jest nawet stół z ławami…
Stanek to kolejne miejsce na trasie z bogatą historią, której ślady trudno już odnaleźć. Pod koniec XIX Hasbachowie wznieśli w Stanku pałac, nazwany „zamkiem”. Budowla ta była podobna do innego pałacu Hasbachów w Dojlidach w Białymstoku. Pałac był otoczony parkiem. Piękna aleja lipowa przetrwała do dziś. W czasie I wojny światowej pałac został zniszczony w wyniku niemieckiego ostrzału artyleryjskiego. W latach dwudziestych Hasbachowie wybudowali drewniany dom leśniczego, w którym kilka pokoi przeznaczyli dla własnych potrzeb, a w pozostałej części – dla administracji prywatnych właścicieli lasów. W parku wówczas urządzono kolistą, betonową fontannę.
W czasie II drugiej wojny światowej wszystkie budynki spłonęły. Po wojnie folwark Hasbachów przekazano nadleśnictwu. Dla potrzeb leśnictwa w 1945 r. do Stanku przeniesiono drewniany dwór Hasbachów z Izbiska. W budynku tym mieszkały rodziny leśników. Przez lata nikt jednak nie remontował leśniczówki, która uległa dewastacji i została rozebrana. I obecnie trudno sobie nawet wyobrazić jak to miejsce wyglądało sto lat temu.
Tyle historii. Wróćmy na trasę wyścigu. Tuż za bufetem będzie rozjazd. Półmaraton pomknie w lewo w kierunku mety, a dla Maratonu zacznie się prawdziwy wyścig. Najpierw górka na rozgrzewkę. Po zjeździe bród w Świnobrodzie, czyli przejazd wpław przez rzeczkę. Wody jest po szyję! Jak się ktoś położy oczywiście… 🙂 A tak naprawdę 1/3 koła 26″. A potem jedna kłoda rzucona pod koła i kolejne górki…
I wreszcie na ok. 26km, po ostrym zakręcie w prawo zupełnie nowy odcinek. Pierwszy raz w historii pojawił się tam rower kilka tygodni temu. Możecie być następni, o ile wystartujecie w Maratonie 🙂 Chyba najtrudniejszy na całej trasie. Przyda się trochę techniki i refleksu. Najpierw stromy podjazd. Ciekawe, czy ktoś pokona go bez zsiadania z roweru? Potem tendencja raczej w dół, ale też co chwilę trochę w górę. Lepiej być z przodu, gdyż spora szansa, że ktoś nie zmieni na czas przełożenia i zatrzyma się pod górkę, czy wybierze zły tor jazdy. Odcinek jest dziewiczy, chwilami trochę zarośnięty. Cały czas trzeba być maksymalnie skupionym, bo nie wiadomo co w trawie, paprociach lub pokrzywach piszczy…
Nagrodą za trud na tym odcinku będzie wyjazd na piękną aleję lipową z „oficjalnymi” pomnikami przyrody. A potem jeszcze kilkanaście kilometrów fajnych podjazdów i zjazdów. Na 40km wjeżdżacie na powtórkę odcinka przed bufetem. W Stanku ponownie jesteście na 45km bufet i po chwili na rozjeździe skręt w lewo w kierunku mety. Może jutro jak się wyrobimy po znakowaniu i jako bonus opublikujemy opis całej trasy…
Opis trasy
Warunki do jazdy są dobre. W okolicy Michałowa mogą być kałuże po dzisiejszej burzy
Kwitną nadal leśne kwiaty: zawilce i przylaszczki, ale czy ścigający się zawodnicy widzą takie rzeczy w czasie wyścigu?
0km – start nad zalewem w Michałowie. W tym roku z zalewu wyjeżdżamy w LEWO w kierunku Zabłudowa
1km – zjazd z asfaltu, leśna droga, zwężenie na dwa rowery przez ok. 0,5km, możliwe kałuże. Potem robi się znowu szerzej.
2km – Przekraczanie drogi wojewódzkiej DW686, w prawo i po 50m zjeżdżamy z drogi w lewo w kierunku wioski Pieńki. Następnie 2km przyjemnego, lekko pofałdowanego asfaltu o doskanałej nawierzchni.
4km – zjazd z asfaltu. Po krótkim łączniku wjeżdżamy w szeroki szutr. Po kilkuset metrach pierwszy podjazd, ale niezbyt wymagający
5,9km – skręt w przecinkę na dwa rowery, na początku korzenie, a potem ścieżka się wznosi na odcinku kilkuset metrów
6,7km – ostry skręt w lewo, kolejne półtora kilometra to dość spokojny odcinek, jest gdzie wyprzedzać
8km – skręt w węższą przecinkę, po 300m krótki zjazd fajnym singlem
8,5km – „dziki” podjazd, dziki w tym sensie, że zryty przez dziki i właściwie nie ma ścieżki, tylko jedzie się po leśnej ściółce
9,7km – ostry skręt, a tu piasek i pod górę, czy czołówka także się na chwile zakopie?
10,5km – trochę piasku tym razem na zjeździe, trzeba uważać,
12,5km – seria trzech skrętów. Warto patrzeć na strzałki, aby się nie zgubić nie przekroczyć granicy z Białorusią
13km – trochę w górę
13,5km – zjazd i dość zaskakujący skręt w szutr o nawierzchni lepszej niż wiele asfaltówek
14,8km – tory i znak stop, ale spokojnie, pociągi jeździły tędy za PRLu. Ostatnio są pogłoski o reaktywowaniu linii, więc trzeba jednak wykazać czujność
15km – skręcamy w lewo i rozpoczynamy odcinek, który Maraton powtórzy dwukrotnie.
15,5km – z fajnego szutru skręcamy nagle ostro w PRAWO w przecinkę i niewielki podjazd, a potem oczywiście trochę w dół.
16,3km – trzeba uważać przy przekraczaniu szutru ze względu na dość wysoką krawędź. Następne dwa kilometry to głęboki las. Jedyny objaw cywilizacji, to ambona myśliwych i wyrąb lasu
18km – wyjazd na szeroki szutr. Minimalnie pod górę, a potem szybki zjazd prosto do bufetu w urokliwym Stanku. Trzeba uważać na zjeździe trochę piasku, który może zrzucić z siodła.
20km bufet, ładne miejsce nad jeziorkiem, ławeczka, jak się nie sprawdzi prognoza, to może być przyjemnie i duża pokusa aby zostać na dłużej
20,2km – rozjazd jest tuż za bufetem. Maraton jedzie prosto (strzałki niebieskie) na 25km różnych atrakcji, a Półmaraton (strzałki czerwone) skręca w lewo w kierunku mety, czyli Półmaraton robi sobie skrót na 45km dystansu głównego
20,6km – solidniej w górę dla urozmaicenia, a potem można nie pedałować przez dłuższą chwilę
22,5km – Świnobród, a właściwie Świno Bród, czyli forsujemy rzeczkę, gdyż mostek w ruinie. Kilkadziesiąt metrów bagiennego dojazdu do rzeczki, którą można przyjechać, gdyż brzegi schodzą łagodnie do wody. Za rzeczką twarde podłoże. Po wyjeździe kłoda do przeskoczenia i można jechać na maksa. Teraz już będzie cały czas w górę i w doł
25,7km – zakręt w PRAWO i pocżątek nowego odcinka specjalnego. Zaczynamy dość stromym podjazdem, a potem także będzie ciekawie 🙂
27,6km – koniec odcinka specjalnego i pocżątek pięknej alei lipowej z pomnikami przyrody. Dwa lata temu zawodnicy tak zapatrzyli się na piękne drzewa, albo tabliczki „pomnik przyrody”, że na prostej drodze powpadali na siebie i złamali dwa obojczyki, w tym jeden litewski
28km – kolejna górka. Piasek na zjeździe, więc trzeba uważać
29,5km – dość długi podjazd. Gdyby nie liczne ślady po drwalach mógłby być daniem firmowym „Dzikiej Puszczy”. Po chwili w nagrodę chwila szaleństwa na szutrowym zjeździe
33km – ścianka, a potem nadspodziewanie długi zjazd
34,5km – kilkuset metrowy podjazd, a po chwili szybka przyjemność
36km – powtórka z rozrywki. Tym razem bardziej dzika ścieżka. Przez kolejne edycje MK wyjeździliśmy ścieżkę, kiedyś były tu tylko jagody
36,5km – fajny kawałek zjazdu singlem, a później przez kilkaset metrów już łagodniej, ale nie trzeba pedałować wśród leśnych ostępów
37,5km – w środku lasu odcinek brukowanego podjazdu, na końcu tajny obiekt ogrodzony drutem kolczastym. Nie ma czasu na myślenie, bo po chwili fajny zjazd i szybki szutr.
38,5km – cywilizacja, jeśli na takie miano zasługuje budynek za płotem. Chyba to można powiedzieć: pod ziemią są zbiorniki paliwa. Czy nadal jest w nich rezerwa strategiczna Układu Warszawskiego, a może paliwo rakietowe?
39km – obok trasy nieużywane tory w głębokim wąwozie.
40km – byliśmy już tutaj 25 km wcześniej i powtarzamy odcinek. Dlatego ponownie pojawiają się czerwone strzałki
45km – Marcin i spółka z bufetu, a chwilę później znowu rozjazd
45,1km – skręcamy w lewo kierunku mety
46km – przejazd kolejowy i Sokole centralne, po pół kilometrze przy domu ludowym znikamy znowu w lesie
49km – mijamy rozległą i malowniczą dolinę rzeki. W locie można przeczytać m.in. o orliku krzykliwym, który tu ponoć mieszka, ale trzeba go omijać szerokim łukiem, więc niektóre atrakcje musicie zwiedzać sami
50,5km – było szybko, więc czas na urozmaicenie. Zatem zjeżdżamy w głębszy las
52,5km – podjazd, może niezbyt imponujący, ale na bezrybiu i rak ryb. Chyba ostatnia okazja do poważniejszego ataku
53,5km – mała niespodzianka, czyli mały wąwóz, a po chwili mała ścianka
54,5km – pojawiają się zielone strzałki na żółtym tle. Jechali tędy zawodnicy najkrótszego dystansu Author Mini Maraton, czyli meta coraz bliżej
56,7km – cywilizacja, asfalt!
57,5km – przekraczamy DW686 (prawie na wprost, tzn, w PRAWO i za 50m w LEWO)
58,5km – znowu asfalt, trzeba uważać
59km – od razu za mostem zjeżdżamy nad zalew, do mety ok, 700-800m wokół zbiornika
59,75km – meta
Przyjemnej zabawy!